Michowski
Casual Player
Lodz, Poland
Hello, old sport and welcome to my profile, do you want to praise the sun? Or maybe get spurs that jingle jangle jingle while dancing away the Friday Night? What about spycrabs and sandviches? They are tasty.
Stay fresh and healthy.
Hello, old sport and welcome to my profile, do you want to praise the sun? Or maybe get spurs that jingle jangle jingle while dancing away the Friday Night? What about spycrabs and sandviches? They are tasty.
Stay fresh and healthy.
Currently Online
Favorite Group
Good fight, sir. - Public Group
Good fight, sir.
14,654
Members
932
In-Game
5,206
Online
544
In Chat
Review Showcase
Zawahanie się to przegrana

Sekiro: Shadows Die Twice to przygodowa gra akcji od studia FromSoftware, znanego z serii Dark Souls. Podobnie jak w Bloodborne, walka przypomina Soulsy, ale twórcy ponownie eksperymentują z formułą. Jak wskazuje tytuł, mamy możliwość odrodzenia, które można ponownie naładować podczas walki. Co ważniejsze, zamiast turlania się, by unikać ataków, w Sekiro parujemy uderzenia za pomocą naszej katany.

Podobieństwa do Bloodborne'a widać także w tym, że gra premiuje agresywny styl walki, rezygnując ze staminy i wprowadzając drugi pasek obok zdrowia, który odzwierciedla stan wroga. Z tą różnicą, że o ile zdrowie należy zmniejszać, posturę trzeba zapełniać, aby w końcu ją przełamać. Robimy to, atakując i parując ciosy przeciwnika, a perfekcyjny timing pozwala utrzymać sekwencję bez końca. Dzięki temu możemy zadać potężny atak, który w większości przypadków jest śmiertelny. Niektórzy bossowie mają jednak kilka pasków zdrowia, więc trzeba zrobić to parę razy. Można też walczyć z nimi ponownie, a kilku występuje w trudniejszych wersjach. Szkoda, że nie ma tej opcji w większości gier studia.

Nabita postura zaczyna się zmniejszać, jeśli przez dłuższy czas nie atakujemy ani nie blokujemy, więc musimy prawie cały czas trzymać się blisko wroga. Z początku może się to wydawać frustrujące, ponieważ nie mamy chwili na wytchnienie i można pomyśleć, że zdrowie nie ma w takim razie znaczenia. Jednak im mniej zdrowia ma przeciwnik, tym wolniej odnawia się pasek postury. Co więcej, w pewnym momencie walki z bossem, po zapamiętaniu jego ruchów, jesteśmy w stanie dyktować tempo starcia i przypiąć go do muru, napierając nawałnicą kontrataków.

System walki można więc przyrównać do tańca, który jest trudny w opanowaniu, ale za to niesamowicie przyjemny, kiedy już się go poczuje. Co równie istotne, sterujemy tutaj odgórnie narzuconą postacią z kataną i nie możemy jej zmienić na wielki miecz czy magiczny kostur, więc to my musimy przystosować się do gry, a nie ona do nas. System gorzej sprawdza się w walkach z grupą wrogów, co bywa irytujące, gdy miniboss jest otoczony mobami.

Urozmaiceniem są tutaj narzędzia, które możemy wmontować w protezę. Do dyspozycji mamy shurikeny służące do utrzymywania paska postury wrogów, ogłuszające petardy, topór zdolny rozbijać tarcze, włócznię pozwalającą zdzierać zbroje przeciwników, parasolkę do blokowania ataków i inne. Mogą znacząco pomóc nam w konkretnych sytuacjach, ale na szczęście nie są zbyt przesadzone, ponieważ możemy mieć przy sobie ograniczoną liczbę użyć, które odnawiają się dopiero przy checkpointach.

Nie ma też rozwoju statystyk, takich jak siła czy inteligencja znanych z Soulsów, przy pomocy punktów zdobywanych ze wszystkich przeciwników. Owszem, pomniejsi wrogowie dają nam monety oraz doświadczenie, z których połowę tracimy bezpowrotnie po śmierci. To pierwsze nie jest jednak bardzo istotne, a drugie służy bardziej do pozyskiwania zdolności, a nie do zwiększania potęgi w sensie czysto liczbowym.

Wprawdzie pozwala to na uzyskanie paru pasywnych zdolności, takich jak bonus do szansy na otrzymanie przedmiotów z przeciwników, ale przede wszystkim odblokowujemy umiejętności aktywne, wzbogacające nasz styl gry o nowe techniki cięć. Śmierć nie jest więc tak ważna, a choć częste zgony blokują questy, można to łatwo odwrócić. W przeciwieństwie do Soulsów, gdzie dusze podnoszą się same, tutaj przytrzymujemy przycisk, żeby zebrać monety, co jest jedną z niewielu wad gry i nie rozumiem, po co ta zmiana.

Postać staje się silniejsza w trakcie gry, zarówno pod względem zadawanych obrażeń, jak i puli zdrowia oraz postury, ale dzieje się to głównie dzięki pokonywaniu bossów i minibossów. Oznacza to, że aby otrzymać największe wzrosty w sile, musimy mierzyć się z wymagającymi przeciwnikami. W praktyce uniemożliwia to przelevelowanie, ale recykling minibossów może nużyć. Co prawda pod koniec gry odblokowujemy możliwość zamiany punktów umiejętności na zwiększenie ataku, co działa jak zabicie bossa, jednak szybko osiągamy soft cap. Rozwój w Sekiro opiera się więc jeszcze mocniej niż w Soulsach na rozwoju samego gracza, a nie jego postaci.

Jeśli chodzi natomiast o przyswajanie fabuły, to w Sekiro jest to o wiele łatwiejsze niż w Soulsach, ze względu na diametralnie inne podejście do narracji. Podczas gdy w Soulsach jest ona enigmatyczna i poukrywana w dziwnych zakamarkach, jak opisy przedmiotów, to w Sekiro opowiedziana jest bardzo bezpośrednio. Akcja rozgrywa się na ziemiach klanu Ashina w alternatywnej wersji Japonii u schyłku krwawego okresu Sengoku, czyli pod koniec XVI wieku. Sterujemy tytułowym shinobi mającym za zadanie uratować swojego młodego pana, którego bezpieczeństwo jest zagrożone ze względu na jego boską nieśmiertelność.

Nie jest może wybitna i zdecydowanie bardziej wolę historie z Soulsów, ale spełnia swoją funkcję i zawiera kilka emocjonalnych momentów. Należą do nich kolejne starcia z naszym rywalem Genichiro, które pokazują nasz rozwój, pozornie trudny wybór, przed którym stawia nas przybrany ojciec, oraz „dobre” zakończenie, które swoją melancholią idealnie kontrastuje z wysokooktanowym pojedynkiem z najlepszym finałowym bossem w całym katalogu FromSoftware pod względem samej walki. Zakończeń jest kilka, z różnymi bossami, ale zostawię je sobie na później.

Świat gry nie jest duży i głównie liniowy, jednak nie stanowi to wady, ponieważ całość została zbudowana w pieczołowity sposób. Zadbano o różnorodność lokacji, które prezentują się bardzo urokliwie. Mamy tu zamki, lasy, posiadłości, klasztory, wioski oraz kaniony. Wyróżniają się one także pod względem warstwy audio, a zwłaszcza mam na myśli świątynię Senpou na górze Kongo, gdzie podczas walki słychać upiorne gardłowe śpiewy buddyjskich mnichów. Dźwięki zderzających się broni są świetne i bardzo metaliczne, dzięki czemu dają poczucie siły oraz satysfakcjonujący feedback, a odgłosy wrogów też stoją na wysokim poziomie.

Co więcej, gra kładzie nacisk na skradanie, pozwalając wykorzystywać hak z liną i otoczenie, takie jak wysoka trawa, gałęzie czy dachy, do przeprowadzania ataków z ukrycia. Mogą one natychmiast zabić zwykłych przeciwników, a w przypadku bossów odebrać jeden z kilku pasków zdrowia, jeśli tylko mamy możliwość ich wykonania. Jest to jednak dość proste, więc fani skradanek mogą być zawiedzeni.

Sekiro, choć dzieje się w świecie pozornie realistycznym, zawiera również nadprzyrodzone istoty z folkloru Kraju Kwitnącej Wiśni, które są tutaj namacalną rzeczywistością, jak na przykład trzy mądre małpy z przysłowia „nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego”, wraz z czwartą, zapomnianą małpą, symbolizującą „nie czynię nic złego”. Dzięki takim dodatkom gra pozwala lepiej zgłębić japońskie tradycje, wierzenia oraz filozofię, z konfliktem trwałości i przemijalności życia na czele.

Imię „Sekiro” oznacza „jednoręki wilk” i w połączeniu z inspiracją studia kulturą własnego kraju, motywem poszukiwania dziecka, którego chroni się przed ludźmi chcącymi zdobyć jego moc, oraz różnymi gadżetami i umiejętnościami zawodowego zabójcy, wychowywanego na takiego od najmłodszych lat przez przybranego ojca, którego postać jest odgórnie zdefiniowana, bez możliwości stworzenia własnej, kojarzy mi się z Wiedźminem, choć podobieństwa raczej na tym się kończą ze względu na inne podejście do walki, questów, świata, poziomu trudności i wielu innych aspektów.

Podsumowując, Sekiro to niezwykła gra, oferująca intensywne doświadczenie, które, choć z początku wydaje się niemożliwe do pokonania, to po opanowaniu daje ogromną satysfakcję. Zaufajcie mi, może to zrobić każdy, tylko wymagana jest odpowiednia cierpliwość. Oczywiście, gra może nie przypaść wszystkim do gustu, ale jeśli wahasz się zagrać ze względu na trudność i nawet nie chcesz spróbować, to znaczy, że już przegrałeś, zanim prawdziwa walka w ogóle się zaczęła. Sekiro to produkcja hartująca determinację i wypleniająca defetyzm. To jedno z najlepszych przeżyć w historii gier.
Recent Activity
Michowski 28 Dec @ 11:59am 
Thank you for your quick answer and for the walkthrough.
SCHENEV 28 Dec @ 12:47am 
About Santa: I made full single sun, collecting all the gifts and, most importantly, extra lives. I don't remember how many points I got back then, but thanks to those extra lives, I slightly exceeded the target (600k+). Btw, here’s my walkthrough without death, if you need: https://youtu.be/deLp1jUHBVQ?si=lOx7nTjOv5bcLkls
Lokomot 27 Dec @ 11:48am 
I did it in one run to be sure. But I think the game will remember it if you start a chapter.
Michowski 27 Dec @ 10:32am 
Thank you for your quick answer. Do I also need to collect every present in one run for it to count for the Gift Grabber? Or can I just do whole chapters on their own and it will remember that I did them?
Lokomot 27 Dec @ 10:17am 
K_K
Lokomot 27 Dec @ 10:17am 
Don’t forget that this game has two game modes: Classic and Campaign.
I got this achievement in one playthrough (my record was 645k in Campaign). You earn a lot of points if you collect all the presents on every level. Also, if I remember correctly, your time matters too (how fast you finish levels).
Another very important thing is extra lives — at the end they are converted into points (I think 1 life = 1,000 points).
The main goal is to collect presents, even though they’re often hard to find (which is related to another achievement, Gift Grabber).
For me, the only really annoying achievement is finishing the game without taking damage (Supreme Survivor). That basically means a speedrun without collecting presents, especially on the ice levels, which I hate.
Anyway, I wish you good luck completing the game 100%!